Będę się zdrowiej odżywiać. Odstawię słodycze. Zadbam o siebie. Będę regularnie ćwiczyć…
To chyba zestaw najpopularniejszych postanowień noworocznych w kobiecym wydaniu. Wszystkie one są same w sobie wartościowe, bo przecież, nawet jeśli jesteśmy szczupłe z natury i pochłaniane przez nas łakocie nie idą nam w boczki, to na pewno nie wpływają pozytywnie na nasze zdrowie i rezygnacja z nich to zawsze dobry pomysł. Nawet jeśli nie mamy zbyt wielu zbędnych kilogramów do zrzucenia, podjęcie regularnej aktywności fizycznej wydaje się być świetnym sposobem na zachowanie zdrowia, młodości, żywotności, formy i piękna. I pewnie świetnym sposobem jest. Tylko… dlaczego to wszystko takie trudne?
Poświęcić choćby pół godziny dziennie na ćwiczenia, czy to w domu, czy na siłowni, albo basenie, gdziekolwiek. Niby nic prostszego. Pół godziny to niewiele. Ile razy zdarza nam się spędzić tyle czasu, scrollując facebooka, albo czytając od niechcenia nagłówki na portalu informacyjnym (czasem przegryzając coś mimochodem)? No więc, dosyć tego! Zamiast bezproduktywnie odmóżdżać się w internetach, będziemy ostro ćwiczyć! Na pewno! To przecież takie proste! Już za parę tygodni zauważymy pierwsze efekty, za kilka miesięcy efekty te będą oszałamiające, a za rok Chodakowska będzie się do nas zwracać po poradę ;). Wystarczy tylko… chcieć…
A sęk w tym, że ćwiczyć nam się wcale nie chce. Chcemy efektów, wiemy, że są one osiągalne, zatem dlaczego tak często zdarza nam się polegnąć, zanim w ogóle przystąpimy do walki…? Przyjrzyjmy się naszym wymówkom:
1. Ćwiczenia są nudne…
No cóż, trudno zaprzeczyć. Powtarzanie określonych ćwiczeń nie jest raczej porywającym zajęciem.
2. Wysiłek nie jest przyjemny.
Wysiłek nas męczy, a zmęczenie rzadko kojarzy nam się z przyjemnością. Tłukące się po klatce serce, brak tchu, pot występujący na czoło, uczucie niemocy w mięśniach. No słowem: istna mordęga!
3. Jednak nie mam na to czasu.
Znacie to powiedzenie o studentach: „Jeszcze tylko zamiotę pustynię i zaraz potem zacznę się uczyć”? Jedna z moich współlokatorek nazywała to syndromem czynności zastępczych. Studenckie stancje nigdy nie były tak wysprzątane, jak w czasie sesji. Człowiek, który musi zrobić coś nieprzyjemnego, nagle wynajduje milion obowiązków, które wydają mu się konieczne do wypełnienia natychmiast. Byle tylko jakoś odwlec ten największy. Dla studentów tym największym i najgorszym jest nauka przed egzaminami. Ale podobnie bywa z narzuconą sobie aktywnością fizyczną. „Tak, poćwiczę, ale najpierw muszę pozmywać. No tak, pozmywałam, ale przypomniało mi się, że muszę odpisać na ważny e-mail. A skoro już włączam komputer, to pozapłacam rachunki…” i tak dalej i tak dalej. Kończy się nierzadko i tak scrollowaniem fejsa, a potem robi się noc i naprawdę nie mamy już czasu poćwiczyć.
4. Zdrowe jedzenie jest drogie.
Szukasz w internecie przepisów na zdrowe dania, pełna werwy i gotowa upichcić coś choćby zaraz. Na ziemię sprowadza cię jednak natychmiast nagromadzenie w recepturach produktów, których raczej zazwyczaj nie wrzucasz do swojego koszyka ze względu na ich cenę. Choćby taki olej kokosowy. Można na nim smażyć do woli bez wyrzutów sumienia, no rewelacja! Orientacyjnie sprawdzasz cenę w sklepie internetowym. W myślach porównujesz ją z ceną oleju rzepakowego z osiedlowego spożywczego dyskontu. Auć. „Nie stać mnie na zdrowe jedzenie” – łatwo jest sobie pomyśleć…
5. Przygotowanie zdrowych potraw i przekąsek zajmuje więcej czasu.
No tak, zrobienie dajmy na to koktajlu warzywnego jest bardziej czasochłonne niż chociażby wyciągnięcie z chlebaka kromki i położenie na niej plastra szynki. A jeszcze bardziej czaso- i pracochłonne od zamówienia pizzy. A ile przy tym brudzi się naczyń, które potem trzeba pozmywać?
6. Właściwie to dobrze mi tak, jak jest!
„A co ja się będę męczyć? Właściwie, to nie przeszkadza mi ta fałdka na brzuchu. A w dodatku, jeśli schudnę, będę musiała wyrzucić wszystkie swoje ubrania. Mężowi/chłopakowi/partnerowi/narzeczonemu podobam się taka jaka jestem.”
Okej, przyjrzałyśmy się wymówkom, to teraz się z nimi… rozprawmy!
1. Ćwiczenia są nudne… – ale nie muszą takie być! Możemy ćwiczyć, odpalając kolejny sezon jakiegoś wciągającego amerykańskiego serialu. Możemy umówić się na siłownię z psiapsiółą i przy okazji poplotkować. Możemy pobiegać z ulubioną muzyką w uszach, albo możemy słuchać w tym czasie audiobooka. Możemy poszukać takiego rodzaju aktywności, który po prostu sprawi nam radość. Od kilku lat nie słabnie na przykład moda na zumbę. Zapisanie się na zajęcia to także sposób na poznanie nowych osób.
2. Wysiłek nie jest przyjemny… – ale tylko na początku! Owszem, bez kondycji, za to z ambicjami łatwo popaść w stan, w którym żałujemy, że w ogóle wstałyśmy z kanapy. Ale kondycja to coś, co dość prędko się nabywa. Ważne jest też dostosowanie poziomu i ilości ćwiczeń do swoich możliwości – czyli zaczynać od ćwiczeń prostych i krótkotrwałych (np. bieganie na małym dystansie, przeplatane z marszem), co pozwoli uniknąć granicznego zmęczenia. Natomiast jest faktem udowodnionym, że wysiłek fizyczny… jest przyjemny! W czasie ćwiczeń wydziela się do mózgu dopamina, wywołując działanie zbliżone do narkotycznego (tyle że bez halucynacji 😉 ).
3. Jednak nie mam na to czasu… – Bzdura! Może zdarzają się dni, kiedy naprawdę jesteś szaleńczo zajęta, zwykle jednak masz czas (w innym wypadku, w ogóle nie podejmowałabyś postanowienia o włączeniu aktywności fizycznej do swojego planu dnia). Tylko że łatwiej ci jest oszukać siebie, że brak ci czasu niż przyznać przed sobą samą, że zwyczajnie ci się nie chce.
4. Zdrowe jedzenie jest drogie… – Tak, ale nie każde. Jeśli poczytasz o zasadach racjonalnego odżywiania się, zauważysz, że wiele produktów mieszczących się w jego ramach, jest spokojnie na twoją kieszeń. A i na te droższe od czasu do czasu możesz sobie pozwolić. W końcu słodycze i słone przekąski też do tanich nie należą, a pewnie czasem przynosisz je ze sklepu, co?
5. Przygotowanie zdrowych potraw i przekąsek zajmuje więcej czasu… – Owszem, niektórych tak. Ale ile czasu zajmuje upieczenie ciasta? Też niemało, a ciasta czasem przecież pieczemy…
6. Właściwie to dobrze mi tak, jak jest… – Jeśli naprawdę jest ci dobrze, to świetnie. Pamiętaj jednak nie tylko o swoim samopoczuciu, ale i o zdrowiu, na które swoim stylem życia wpływasz długofalowo. No i o tym, że podejmując postanowienie o ćwiczeniu… jednak nie było ci dobrze tak, jak jest. Może więc teraz próbujesz oszukać samą siebie…?
Być może, jeśli dokładnie przyjrzymy się temu, co nas powstrzymuje przed wprowadzeniem naszego planu w życie – czyli de facto, przed realizacją naszego marzenia… łatwiej nam będzie jednak je spełnić…? Nie tylko dlatego, że zaczął się nowy rok 😉 .