Ciągle, bezustannie coś wisi nam nad głową. Gdy tylko wygrzebiemy się z realizacji jednego zadania, dopomina się naszej uwagi następne. Praca, dbanie o dom, regularne treningi i mnóstwo pomniejszych spraw do załatwienia. No i dzieci. Jeśli masz dzieci, to nawet żadne „no i”, ale: przede wszystkim dzieci.
Tak, dorosłość wymaga od nas wiele. Wiele też wymagamy od siebie same, stawiając przed sobą kolejne cele. I prawdą jest, że niektóre sprawy rzeczywiście nie cierpią zwłoki. Że to i owo rzeczywiście mu-si-my zrobić! Musimy pracować, musimy zająć się dzieckiem, musimy od czasu do czasu wybrać się po zakupy spożywcze i musimy przygotowywać regularne posiłki. Musimy wyjść z psem, jeśli go mamy. I musimy jako tako ogarniać materialną rzeczywistość wokół nas. Słowa „sprzątać” na razie nie użyłam celowo.
Z mantrą: „muszę, muszę…” towarzyszącą nam od przebudzenia, gnamy przez dzień, wypełniając kolejne karkołomne zadania. I czasem zapominając, że są granice tego, co faktycznie MUSIMY zrobić.
Idą święta. Większość z nas będzie mieć dodatkowy wolny dzień w pracy, niektórzy nawet więcej niż jeden. Lubimy traktować ten świąteczny czas jako czas wyjątkowy, bez względu nawet na naszą wiarę. Od tygodni otaczamy się tematycznymi ozdobami, a od kilku dni życzymy innym i sobie samym pewnie też, aby święta były radosne, spokojne, zdrowe, rodzinne… Po czym…
Zamykamy się w kuchni i zaczynamy świrować. W chwili, gdy wszystkie palniki i piekarnik są pozajmowane, chwytamy desperacko za odkurzacz. Bez względu na pogodę i temperaturę bierzemy się za mycie okien. W efekcie kilkugodzinnej mordęgi zaczynamy warczeć na domowników, a do świąt dobijamy wykończone i złe. Zasiadamy do syto zastawionych stołów i w chwilę potem marudzimy, że nikt już nic nie je, że w zamrażarce miejsca na to wszystko nie starczy i połowa się zepsuje. Tak się czasem przedstawia magia świąt.
A wynika to wszystko z przeświadczenia, że M U S Z Ę!
Że skoro idą święta, to muszę zajrzeć w każdą szparę swojego mieszkania i usunąć z niej każdy miligram kurzu. Że muszę przygotować wystawny obiad, zrobić cztery sałatki i upiec siedem ciast. Że muszę, koniecznie i obligatoryjnie umyć okna, choćby był mróz albo lałby deszcz, bo T R Z E B A umyć okna przed świętami. I że muszę, ale to absolutnie muszę z tym wszystkim zdążyć do niedzieli rano. A potem już tylko muszę nakrywać do stołu, regularnie zmywać, żeby przy święcie nie piętrzyły się naczynia w zlewie. No i wyglądać jakoś muszę. Najlepiej odświętnie. Więc przed niedzielą nie tylko z mazurkami i babkami, nie tylko ze ścierką i mopem, ale i ze sobą jakoś muszę zdążyć. Muszę włosy pomalować, a najlepiej i podciąć. Paznokcie muszę zrobić. Muszę, muszę, muszę…
A tak naprawdę? Co tak naprawdę musisz zrobić na święta?
Jeśli planujesz mieć gości, faktycznie wypadałoby zadbać o porządek, ale wszak nie będą oni zaglądać ci za szafy, ani robić testu białej rękawiczki. Istotnie musisz mieć czym poczęstować, ale wystarczy obiad, parę przekąsek i deser (i tu ważna uwaga – może być kupny!), doprawdy nie musisz organizować szwedzkiego stołu. Sąsiedzi nie będą patrzeć po twoich oknach i sprawdzać, czy są umyte, a nawet jeśli, to… co z tego? W kościele, czy przy stole nikt nie będzie przypatrywał się, czy masz odrosty, albo czy rozdwajają ci się końcówki.
Więc może po prostu… odpocznij?
W dzisiejszych czasach odpoczynek bywa deprecjonowany. Uwielbiamy opowiadać o natłoku naszych zajęć, ale panuje moda na nieprzyznawanie się do odpoczynku. Pewnie po to, żeby nie wyjść w czyichś oczach na lenia. A przecież odpoczynek jest nam potrzebny. Jest ważny i dobry dla naszego organizmu. Chroni przed wyczerpaniem, wypaleniem, pozwala zregenerować siły i nabrać energii do nowych zadań.
Zatem może na te święta podaruj sobie trochę wytchnienia. Niech naprawdę będą spokojne, radosne i rodzinne, a nie: nerwowe, wyczerpujące, zabiegane. Oddziel to, co naprawdę musisz, od tego, co podpowiada ci przyzwyczajenie do przestrzegania przeróżnych konwenansów. Niech przygotowania do świąt będą miłą i przyjemną aktywnością, a nie mordęgą. Resztę zaś czasu poświęć na odpoczynek. Serio. Rozmawiaj z bliskimi, baw się z dziećmi, idź na spacer, obejrzyj film, wyśpij się.
I rozważ przyjęcie tej zasady również na dni nie-świąteczne…