Otrzymaliśmy poruszającą wiadomość od jednej z mieszkanek naszego miasta. Dziękujemy za zaufanie. Mamy też nadzieję, że nasze czytelniczki podpowiedzą, jak same zachowałyby się w podobnej sytuacji. Mocno wierzymy w Wasze wsparcie.
Piszę do was w trochę nietypowej sprawie, ale zupełnie nie wiem, jak mam sobie sama z tym poradzić i tak naprawdę nie mam nawet kogo spytać o radę. Od wielu lat przyjaźnię się z moją sąsiadką, mamwy dzieci w jednym wieku i w przyszlym roku razem pójdą do przedszkola. Nie raz opowiadała mi o swoich problemach z mężem, ale nigdy nie zdradzała szczegółów, ja też nie chciałam być wścibska i nie zadawałam niepotrzebnych pytań. Od paru miesięcy koleżanka chodzi cała w skowronkach. Mówi, że jej mąż całkiem się zmienił. Jest troskliwy i kochany. Cieszyłam się jej szczęściem, tylko, że ostatnio wracając od swojej teściowej, która mieszka kilkadziesiąt kilometrów od Radomia musiałam zatrzymać się na stacji benzynowej i tam zobaczyłam męża koleżanki obściskującego się z jakąś dziewczyną. To nie była sytuacja, którą można było mylnie zinterpretować. Widziałam, że coś ich łączy. Odjechałam zanim zdążyli mnie zobaczyć.
To było kilka dni temu. Sąsiadka cały czas tryska radością. Z mężem wychodzi do kina, dostaje słodkie smsy, a ja już wiem, że w ten sposób on usypia jej czujność. Nie wiem, co powinnam zrobić? Myślicie, że powinnam jej poiwiedzieć? Jeśli to zrobię nie mając żadnych dowodów, on się wszystkiego wyprze, a ja stracę przyjaciółkę. Jeśli mi uwierzy, to co dalej? Nawet jak się kłócili powtarzała, że go nie zostawi, bo nie ma gdzie pójść. Będzie tkwiła przy nim z okropną świadomością zdrady i cierpiała. Naprawdę nie potrafię sobie z tym poradzić. Poradźcie mi, co powinnam zrobić?
Jeśli macie jakieś pytania i chcecie poznać zdanie naszych czytelniczek, piszcie na adres: redakcja@helloradom.pl